Skazany przez lekarzy w Polsce na życie w ciszy. Mamy 10 dni na zebranie 21 500 zl dla Tadzia.

Tadzio _1_IMG_5934Tadzio ma prawie 5 lat i dopiero teraz zaczyna wydawać z siebie dźwięki. Póki co gardłowe, głównie samogłoski. Rozumie wiele gestów. Parę już sam pokazuje i używa adekwatnie do sytuacji. Teraz cała rodzina zmuszana jest do nauki języka migowego. Jako, że nie rozumie mowy, zdarzają się i słabsze dni – w nowych, nietypowych sytuacjach reaguje frustracją i złością. Ciężko jest nie znać głosu mamy, taty, własnego śmiechu… W związku z tym, iż niedosłuch jest głęboki nikt właściwie nie potrafi ocenić, ile tak naprawdę do niego dociera. Zapewne nigdy nie wykształci mowy, jeśli nadal pozostanie tylko w aparatach słuchowych.

Instytut Fizjologii i Patologii Słuchu w Warszawie przeprowadził badania i zakwalifikował Tadzia do operacji wszczepienia implantu ślimakowego. To jedyna szansa, by mógł słyszeć i rozumieć mowę. Wszystko zależy od tego jak szybko operacja zostanie wykonana. Niestety żadna z polskich klinik nie jest w stanie podjąć się wykonania operacji ze względu na wadę serca Tadka. U jednych leczy się słuch, u innych serce… i niestety nie ma możliwości, żeby to połączyć. W klinikach leczących słuch nie posiadają sali intensywnej terapii, kardiologa ani anestezjologów przygotowanych do znieczulenia kogoś z tak poważną wadą serca. Operacja wszczepienia implantu trwa długo, tak więc bez odpowiedniego zabezpieczenia kardiologicznego życie Tadzia może być zagrożone. Ale na piśmie opinia nie zostanie wydana, bo jak uzasadniono rodzicom Tadzia – „to dla kliniki / szpitala prestiżowa porażka”. A to oznacza, że NFZ nie zrefunduje operacji w innym kraju. Tym samym Tadzio został w Polsce skazany na głuchotę. I to nic, że implant kosztowałby tyle samo w kraju, co zagranica. Jego koszt tez będą musieli pokryć rodzice…

 

Pełna historia Tadka na jego podstronie orazna SiepPomaga – gdzie walczymy z czasem!
Udostepnij ten apel. Pomóż nam przez 10 dni.

 

Nasi darczyńcy