Odwiedzamy dom dziecka w Nakuru pierwszy raz od 2016. Sprawdź co u dzieciaków!

Projekt www.gasimyafryke.pl , który finalizowaliśmy na północy Tanzanii pod koniec września, okazał  się pomocnym do odwiedzenia naszych Podopiecznych z domu dziecka  w Nakuru. Odległość to raptem 600 km i nasz przewodnik  – ks.Daniel – postanowił nam towarzyszyć, abyśmy w tych niepewnych czasach dotarli cali i bezpieczni. W czwartek wczesnym wieczorem zawitaliśmy w domu dzieciaków, część z nich była już w domu, gdyż zaczynała się tygodniowa przerwa jesienna w szkole, pozostałe odebraliśmy ze szkół następnego dnia.

Poprzedni wieczór zaskoczył nas uszkodzeniami oświetlenia zewnętrznego, co naprawili o poranku przed wyjazdem Kuba z Andrzejem, ale co do zasady cały piątek był dniem bardzo aktywnym – opłaciliśmy wszystkim dzieciom jesienny semestr w banku w centrum, zrobiliśmy zakupy na kilka tygodni.

Spotkaliśmy się z Ivy – nasza studentką z tamtego regionu  oraz z jej tatą, odwiedziliśmy Kevina, Beatrice i Nicksona, którzy także pochodzą z Nakuru, a popołudniu czekając na ostatnie szkolne autobusy zrealizowaliśmy jeszcze jeden cel – o tym małym „drukowanym” cudzie przeczytasz TUTAJ  – kliknij.

W Kenii podczas naszego pobytu na powietrzu obowiązują maseczki – uzbrojona policja z długą bronią dba, by za zasada była przestrzegana.

Na zakończenie poszliśmy także na zakupy u lokalnych sprzedawców, abyście mieli na co czekać w fundacyjnym sklepiku (sklep.majaprzyszlosc.org.pl)

Piątek wieczór to juz zabawa na całego! Wspólny posiłek, rozmowy, oglądanie bajek, gdy mała Marie „zarządzała” pilotem do telewizora. Wspólne śmiechu z Jane, Joshuą, obserwacja postępów Charlesa, gdy na kolanach przestawiał Ruth po salonie, by zawsze była blisko reszty grupy. Tego wieczoru wspominaliśmy z Lucy jej pierwszy dzień szkoły z internatem, a Esther, najstarsza podopieczne domu dziecka, powiedziała nam o swoich planach na przyszłość.

Tego wieczoru przekazaliśmy także przybory szkolne oraz 2 torby zabawek dla dzieci, przekazane nam w ramach akcji Graj w Zielone prowadzonej na rzecz naszych Podopiecznych przez Papiernik by Empik (kliknij, by poznać szczegóły).

Tego wieczoru odbyło się także intensywne wieczorne poszukiwanie odpowiednich butów na samochodowe safari następnego dnia oraz organizacji drugiego auta. W jednym niestety się nie zmieścimy. Na pomoc przyszła córka Reginy – Angie. Dzięki niej i jej mężowi, mogliśmy ruszyć do parku narodowego w komplecie.
W domu została jedynie Ruth i Charles, dla których wielogodzinna jazda samochodem, nie jest wskazana.Wybrała się z nami nawet Precious, choć tego dnia czuła się wyjątkowo słabo z powodu poważnej rany na kolanie i osłabieniem organizmu, mimo rozmowy – nie chciała zostać w domu i stracić tej okazji.

O wyprawie do parki narodowego na safari i oglądaniu dzikich zwierząt z bliska po raz pierwszy, a także sesji zdjęciowej dla Rodziców Adopcyjnych, przeczytasz TUTAJ – kliknij.

Po powrocie z safari postanowiliśmy skorzystać z zachodzących promieni słońca i obejrzeć okolicę – mając kilku chętnych „pilotów” drona zrobiliśmy szybka wyprawę lotniczą po okolicy. Udało się zobaczyć główną drogę, ogród, zagrody zwierząt za domem, a także bezpiecznie wylądować na podwórku. Starsza młodzież postanowiła kontynuować oprowadzanie po domu, co pozwoliło nam na wykonanie kilku zdjęć – w tym brakujących półek i regałów w kuchni i spiżarni. Trzymanie żywności na ziemi nie sprzyja utrzymaniu jej świeżości, ale budżetu na ten moment brak. Podobnie jak na finalne malowanie sporej ilości ścian – stąd nadal brakuje pewnej świeżości po budowie. Kuba z Andrzejem postanowili policzyć metraż, aby móc wycenić koszty malowania. Podamy je wkrótce na naszej stronie, dla chętnych chcących  dofinansować malarskie lub  stolarskie prace w domu dziecka.

Ten ostatni wieczór także obfitował w wyjątkowe wydarzenia. Nasz wolontariusz Kuba, postanowił umilić wszystkim dzieciom czas wyjątkowym pokazem iluzji! Śmiechu, radości, okrzyków zdziwienia, a nawet krótkich dodatkowych pokazów dodatkowych nie było końca, gdy Timothy i Ramsey postanowili zgłębić tajniki kilku „numerów”.

Niedzielny poranek zastał nas już z plecakami.  Tego dnia musieliśmy dotrzeć do Nairobi, bo pierwszy lot do domu już najbliższej nocy.
Nairobi zaskoczyło nas nowoczesnością, architekturą i otwartością ludzi. Natomiast warto mieć z tył głowy, że jest zaliczane do najniebezpieczniejszych miast na świecie.

Do zobaczenia Kochani następnym razem!

 

Nasi darczyńcy